Długo zastanawiałam się, co opisywać i polecać na blogu. Wybierać tylko miejscóweczki perełeczki i je zachwalać? Czy wymieniać wszystko jak leci, czasami niestety z negatywnym komentarzem? Zdecydowałam się, że pisanie tylko o zapierających dech w piersiach atrakcjach nie będzie szczere. Przecież podróżując nie wszystko jest ładne, idealne i instagramowe. No właśnie Instagram. To z myślą o nim wiele osób odwiedza Dubaj, a zwłaszcza Dubai Miracle Garden. Wakacje w Dubaju to jedna z opcji gwarantujących świetne kadry, a Dubai Miracle Garden to z pewnością dobre kolory. I ja to szanuję. Ja sama często biegam i kombinuję, by uchwycić kadr idealny. Uważam, że nie ma w tym nic złego. Lubię jednak, gdy poza idealnym zdjęciem zachwyci mnie też samo miejsce. Wtedy mam miłe wspomnienia i świetną pamiątkę w postaci fot. Jak było w przypadku Magicznych Ogrodów Dubaju? To za chwilę. Zacznę jednak od kilku informacji, na temat tej atrakcji.
DUBAI MIRACLE GARDEN – dojazd i informacje praktyczne
Dubai Miracle Gardem to ogromny kompleks kwiatowych kompozycji zlokalizowany dość daleko od centrum, bo przy Al Barsha South Third. Szokujące jest to, że powstał on pośrodku niczego, na pustyni. Dojechać tam można autobusem linii 105 lub w kilka osób zrzucić się na taksówkę. Koszty są zbliżone, jeśli jedziemy np. w 4 osoby. Wejściówka do parku kwiatowego kosztuje 50 dirhamów. Przelicznik można niemalże traktować jak 1:1 z polskim złotym, zatem 50 zł jak na bilet wstępu to niemało. Kupuje się go w kasie przed wejściem do ogrodów, nieopodal parkingu. Ogrody są czynne tylko od połowy listopada do połowy maja. Takie ograniczenia zostały wprowadzone ze względu na wysokie temperatury w sezonie letnim. Zresztą nie wyobrażam sobie chodzić tymi alejkami w 40, a nawet 50-stopniowym skwarze. Już w lutym było gorąco.
POWSTANIE OGRODÓW
Ogrody istnieją kilka lat, bo ich spektakularne otwarcie miało miejsce w walentynki 2013 roku, jak czytamy na ich stronie. Warto wiedzieć, że kompozycje, które są widoczne w ogrodach zmieniają się przed sezonami. W czasie, gdy kompleks jest nieczynny dla turystów powstają nowe figury, budowle i atrakcje. Jeśli już tam byliście, to wybierając się kolejny raz nie spotkacie tych samych kwiatowych rzeźb.
WYOBRAŻENIE
Najgorzej jest, gdy ma się jakieś oczekiwania w stosunku do miejsca, które chce się odwiedzić. Tak było w moim przypadku. Ogrody nie były na mojej liście must see, ale naczytałam się w przewodnikach, że to urokliwe, magiczne miejsce, zupełnie inne i warte odwiedzenia. Dodatkowo mieści aż 150 milionów kwiatów na powierzchni 72 000 m2!!! Te liczby są wręcz niewyobrażalne. Dlatego nawet się sobie nie dziwię, że się nakręciłam, by koniecznie tam jechać.
JAK TO WYGLĄDA W REALU
Wszystkie kwiaty są jednego gatunku. To petunie i surfinie (popularne u nas na balkonach). Nie ma się, co dziwić, bo są one wyjątkowo odporne na temperaturę. Nie wiem dlaczego, ale spodziewałam się rozmaitości gatunków, wielu zakątków i oszałamiających kompozycji. W realu wszystkie kwiaty są „materiałem” do budowania rzeźb. Czyli na metalowych konstrukcjach domków, wiatraków, motyli i innych atrakcji są powieszone kwitnące kwiaty, które dają kolor i wypełnienie. Turysta zwiedza wszystkie rzeźby chodząc wyznaczonymi alejkami. Nie ma możliwości wejścia do kwietnych domków, pałacyków czy samolotu. Tak, jest tam także samolot linii Emirates w skali 1:1. Wiele rzeźb częściowo jest plastikowych, a tylko niektóre ich elementy są wypełnione kwiatami.
MOJE WRAŻENIA
Dla mnie była to jedna wielka masakra i sztuczność. Już nawet nie chodzi o to, że nie był to ogród tylko wystawa rzeźb i figur ozdobionych kwiatami, to dla mnie to miejsce było nieco przerażające. Idealna sceneria na horror. Niektóre figury były po prostu straszne. Gigantyczne zwierzęta, ptaki czy postacie z kwiatami zamiast skrzydeł, skorup, części ciała. Dla mnie to zbyt dużo. Dodatkowo wszystkie rośliny musiały być nawadniane sztucznie, bo inaczej by przecież nie przetrwały i niestety widać sieć rurek pompujących wodę. Supermodne alejki z parasolami czy baldachimami były tak okurzone, że nie udało się tego ukryć na zdjęciach. Do tego bardzo mała ilość ławek i miejsc, gdzie można by usiąść i odpocząć, upał, złe światło, zmęczenie i drogi bilet spowodowały, że byłam na nie. Dla mnie był to kit.
ATRAKCJA DLA LOKALNYCH
Faktycznie turystów było w tym miejscu niewielu, za to tłumy arabskich rodzin z dziećmi. Wszystko jest dla mnie zrozumiałe. W ich klimacie, nawet takie nieco sztuczne ogrody są atrakcją i budzą zachwyt. W końcu nie da się bez profesjonalnych sprzętów nawadniających utrzymać kwitnące kwiaty w dobrej kondycji. Fajnie, że powstało dla nich takie miejsce, turystom odradzam. Chyba, że są nastawieni na instagramowe ujęcia lub jadą z dziećmi. Ci najmniejsi mogą być zachwyceni gigantycznym samolotem, myszką Mickey i innymi figurami. W końcu to pewnie z myślą o nich powstaje Dubailand, którego Dubai Miracle Garden ma być częścią.