Wiecie dlaczego nigdy nie lubiłam chodzić na koncerty HEJ-a? Bo denerwowała mnie właśnie ona – Nosowska. Tak, że aż po prostu nie mogłam. Nie rozumiałam, jak można wyjść i dosłownie cierpieć na scenie, w ogóle się nie ruszać, tylko stać w czarnym namiocie i jedyne, co powiedzieć, poza tekstami piosenek, to „No dziękuję, dziękuję wam bardzo”. Aż mną trzęsło. Jednak po filmikach A ja żem jej powiedziała polubiłam ją.
Nosowska i A ja żem jej powiedziała
I tak było przez wiele lat, aż do czasu, gdy pojawiła się z wielkim hukiem na Instagramie. Jej filmiki z cyklu A ja żem jej powiedziała, kręcone przez Agatę Kuleszę, sama oglądałam z uśmiechem. Również z niedowierzaniem przecierałam oczy, że ona potrafi powiedzieć coś więcej niż dziękuję. Ba, umie być dowcipna, a nawet ironiczna. I to było super. Polubiłam ją. Co więcej, nawet byłam na jej koncercie, kiedy to była w czerwonej obcisłej sukience i nawet nieco się ruszała. Byłam zszokowana. I chociaż nie jestem fanką jej spektaklu, który dla mnie był zbyt mocno osadzony w tematyce terapii, dzieciństwa itp., to książkę chciałam przeczytać bardzo.
Kasia Nosowska i książka
O tym, że Kasia Nosowska pisze swoje teksty wiedziałam, ale nigdy nie pomyślałam o niej jako o pisarce. Jej pierwsza książka, do której dotarłam (oczywiście z opóźnieniem), potwierdza, że jest nią naprawdę. Choć totalnie nie jest to styl książek, które lubię, bo ja mam reporterską duszę, to oceniam ją pozytywnie. Wszyscy piszą o niej, że jest lekka, dowcipna, do pochłonięcia na raz. Dla mnie było zupełnie inaczej. Chociaż książka składa się z wielu krótkich rozdziałów, niepowiązanych ze sobą i faktycznie można ją przeczytać w dwa dnia, a może i nawet w jeden, to lekką bym jej nie nazwała.
A ja żem jej powiedziała
Jaka to książka? Przede wszystkim przemyślana, zbierająca wątki pewnie z kilkudziesięciu lat życia, dotykająca różnych doświadczeń życiowych, a przede wszystkim bardzo uszczypliwa i ironiczna. Nierzadko autoironiczna. Tematyka bardzo różna. Od problemów gastrycznych, przez zdrady. Ogólnie każdy rozdział napisany jest bardzo dowcipnie i zabawnie, chociaż tematy poruszane w nich zabawne nie są. Dużo jest wątków dotyczących showbiznesu, świata telewizji i muzyki. Ogólnie całość czyta się bardzo dobrze, jednak nie sa to jakieś głębokie analizy. Bardziej powiedziałabym, ze to zbiór krótkich felietonów do przeczytania niekoniecznie na raz. Bo co za dużo to niezdrowo.