Słodko-gorzki Dubaj, który przedstawia Jacek Pałkiewicz w swojej książce Dubaj Prawdziwe oblicze to lektura, którą wybrałam na wyjazd do Dubaju właśnie. Po nocach zaczytywałam się nią w hotelu i praktycznie przy każdym rozdziale miałam wrażenie, że Jacek Pałkiewicz wyciąga z mojej głowy opinie, wrażenia i opisuje je u siebie. Zgadzałam się z nim niemal zawsze!
Wakacje w Dubaju
Jacek Pałkiewicz, jedyny żyjący odkrywaca geograficzny na świecie. Jest to odkrywca źródła Amazonki, który za swój wyczyn otrzymał liczne odznaczenia i nagrody. To podróżnik, eksplorer i kierownik wielu wypraw. Tym razem legenda, jaką zdecydowanie jest, wybiera się na wakacje z żoną Laurą. I to nie byle jakie, bo Pałkiewicz jedzie na luksusowy pobyt w Dubaju. Wydawaoby się, że nie powstanie z tego nic dobrego. Brzmi jak zapowiedź cukierkowej książki i zachłyśnięcie się luksusowym sztucznym kurortem, jakim jest Dubaj. Nic bardziej mylnego. Duszy podróżnika nie oszukasz. Pałkiewicz nadal potrafi odkopać przykrywkę złota, bogactwa i dotrzeć do sedna tego utopijnego miasta.
Spojrzenie na Dubaj
Jak pisze sam autor, wyjazd do Dubaju, to jego pierwsze prawdziwe wakacje z żoną. Nie wyprawa podróżnicza, a odpoczynek. Ale nawet wtedy nie biega po basenach, galeriach czy innych atrakckacjach jak safari czy Dubai Miracle Garden. Trochę mnie bawi zestawienie jego osobistych autoironicznych żarcików na temat tego wyjazdu z rzetelnym reporterskim spojrzeniem. Bawi, ale nie przeszkadza. W książce Dubaj Prawdziwe oblicze autorowi zdarza się nieco złośliwie komentować szaleństwa żony na bazarach ze złotem, w Dubai Mall, czy innych atrakcjach, które oferują Zjednoczone Emiraty Arabskie (ZEA) i ich stolica Dubaj. Sam autor w tym czasie spotyka się z mieszkańcami miasta. Chce on poznać Dubaj bliżej.
Dubaj Prawdziwe oblicze
Myślę, że prawdziwe oblicze Dubaju jest trudne od odnalezienie. Miasto na pierwszy rzut oka zapiera dech. Wszystko jest tam imponujące i największe. Pałkiewicz też to podkreśla i porównuje konkretne dzielnice do światowych atrakcji, np. budynek w marinie do znanych wież z Kuala Lumpur. Jako jeden z nielicznych podaje ceny za noclegi w 7 gwiazdkowym Burdż al-Arab. Tygodniowy pobyt to koszt kupna kawalerki w Krakowie. Jest w popularnych miejscach i widzi ich przepych, ale nie ulega iluzji. Podkreśla, że to wszystko zostalo zbudowane na pustyni.
Pustynie Dubaju
Z jednej strony jest to powód do dumy, by z niewielkiej osady rybackiej zlokalizowanej wzduż rzeki stworzyć światwą stolicę. Z drugiej jest to przerażające, że mając dopowiednią sumę pieniędzy można zrobić wszystko. Podoba mi się, że autor to zauważa. Brakuje mi tego w licznych relacjach z Emiratów. Wśród zachwytów rzadko pada ziarno goryczy. A Jacek Pałkiewicz je sieje i to dość gęsto.
Klasa robotnicza
Największe wrażenie wywarł na mnie jego pobyt w barakach przeznaczonych dla klasy robotniczej. Niewyobrażalne temperatury, brud, ciasnota i brak własnego kąta to ich codzienność. Kim jest siła robotnicza wielkiego Dubaju? To biedni Pakistańczycy i Hindusi, którzy przyjechali, by zarobić na utrzymanie swych rodzin. Często warunki znacząco odbiegają od tych oferowanych im. W wyniku licznych rozczarowań i łamania prawa ccą oni wrócić do domu. Niestety nie mogą tego zrobić, bo odbierane im są paszporty przez zatrudnaijące je firmy. Często też, gdyby wrócili skazaliby swoje rodziny na głód. Czy ktoś o tym wspomina? Czy ktoś mówi jak powstała ta zapierająca dech w piersiach metropolia? Nie kojarzę.
Prywatne wrażenia
Przyznam, że był to fragment, który spowodował, że było mi okrutnie przykro. Czytałam go w Dubaju, leżąc w ogromnym łóżku, w przyzwoitym hotelu i czułam ogromne wyrzuty sumienia, że przyjechałam tam. Miałam wrażenie, że przykładam rękę do ich wyzysku. Wiem, nie ma to większego znaczenia. W końcu to recenzja książki. Mimo tego uznałam, że chcę opisać te doświadczenia. Nasz recepcjonista spał w hotelu, bo nie było go stać na wynajęcie pokoju. Już kilka lat jego domem był pokój hotelowy. Natomiast zagadnięty przeze mnie taksówkarz był Pakistańczykiem, który żonę i dzieci odwiedzał raz w roku i żył tak już blisko 10 lat. Mnie te historie w zestawieniu z informacjami z ksiażki Pałkiewicza tak poruszały, że nie byłam w stanie czerpać czystej radości, z tego, że jest na największym budynku, w największym ogrodzie czy największej galerii.
Plac budowy
Wracając jednak do książki, to koniecznie muszę wspomnieć o kwestii nieustająco trwających budów. Podróżnik podkreśla, że miasto to praktycznie jeden plac budowy. Dodam nieskromnie, że sama też to zauważyłam jadąc na safari. W centrum Dubaju wszystko wygląda idealnie, jednak miasto czały czas się rozrasta. A jego ekspansja na pustynnych terenach wymaga ogromnego nakładu pracy i sprzętu. Wiecie, ze w Dubaju w jednym czasie i mieście działa największa na świecie liczba dźwigów budowlanych. To też coś mówi o skali ich poczynań.
Recenzja książki
Jaka jest zatem książka Pałkiewicza? Powiedziałabym, że to lektura lekka w odbiorze, bo dobrze napisana. Jest to książka do pochłonięcia jednym tchem. Jednak lektura także bardzo refleksyjna. Trochę ma się wrażenie, jakby człowiek z ogromnym doświadczeniem spoglądał na coś i tylko wzdychał z refleksją, może bezradnością? Udzielił mi się ten klimat. W wyniku czego trudno mi ją krytykować, bo zgadzam się z wieloma poruszanymi w niej aspektami. Wiem też, że dla niektórych może być oczywista. Nietrudno zauważyć te szokujące różnice będąc tam na miejscu. Polecałabym ją osobom, które nie były nigdy w ZEA, by choć na chwilę zobaczyły, że nie wszystko jest tam naj (a może właśnie jest naj, tyle, że nie najlepsze, a najgorsze?). Zdaję jednak sobie sprawę, że dla wielu może być obraz psujący idealne wakacje.