Klimczok był idealnym wyborem na poświąteczną wędrówkę w górach. Mam wrażenie, że ten szczyt to jedna wielka zjeżdżalnia. I taki też panował tam klimat, niczym na placu zabaw. Dzieciaki zjeżdżały na sankach, dorośli na czym mogli, a w pobliskim Schronisku PTTK wszyscy siedzieli na drewnianych ławkach i popijali grzane winko przed budynkiem. Mimo zamkniętych wyciągów i pandemii można było uszczknąć zimowo-świątecznego klimatu. Zdecydowanie był to dla mnie najlepszy dzień z całych świąt.
Beskid Śląski
Jak wiecie często startuję z miejscowości Lipowa, bo mamy tam bazę i górę za oknem. Dlatego już od kilku lat nie wyobrażam sobie by nie wejść na Skrzyczne. Właściwie mogę powiedzieć, że byłam tam o każdej porze roku. Wyjątkowo urzekło mnie Skrzyczne jesienią byłam nim totalnie zachwycona i wrzucałam już wam kilka zdjęć. W tym roku też zastanawiałam się, czy nie wejść na Skrzyczne zimą, po świętach, ale zdecydowałam, że w okolicy jest tyle fajnych tras, że wybiorę nową. I tak padło na Klimczok.
Trasa na Klimczok
Można dojść na Klimczok z Lipowej, np. przez Skrzyczne i Szczyrk, ale to bardzo długa trasa, bo trzeba jeszcze pokonać Skrzyczne, więc trochę na lenia, postanowiłam podjechać do Szczyrku i stamtąd wyruszyć niebieskim szlakiem. Jest on nieco mniej atrakcyjny niż zielony, ale szybszy. Po prostu początkowo idzie się miastem i ulicą, aż na wzgórze, na którym jest kościół i Sanktuarium w Szczyrku na Górce. I to jest ten mniej atrakcyjny fragment, później jest już bardziej śnieżnie, leśnie i górsko. No i są przepiękne panoramy na Skrzyczne widziane od strony północnej.
Szczyt Klimczok 117 m.n.p.m.
Tuż przed samym szczytem, czyli w miejscu rozejścia do schroniska i trasą wyciągu prowadzącego na najwyższy punkt, jest po prostu przepięknie. Z każdej strony są takie panoramy, że brak słów. Ja byłam tam tuż po południu, więc miałam najlepszą pogodę, jaką można sobie wymarzyć w górach zimą, bo było mroźno, ale słonecznie. Do tego przejrzystość była tak wysoka, że wyraźnie widać było Tary. Polecam wejść najpierw na szczyt Klimczok. Można tam zdobyć pieczątkę, odpocząć na licznych ławeczkach przy tablicach z mapami i śmiesznymi górskimi hasłami i zrobić świetne zdjęcia. Następnie polecam zjechać na czymkolwiek (jak jak żałowałam, że nie mam „jabłuszka” i podejść do schroniska.
Schronisko PTTK Klimczok
Schronisko jest oddalone. zaledwie 700 metrów od miejsca z pieczątką i najwyższego punktu.Normalnie oferuje bufet i noclegi, a jak każda placówka PTTK w kryzysowych warunkach przyjmuje nawet mimo braku miejsc noclegowych, np. na tzw. glebę. Ze względu na pandemię, tym razem było nieco inaczej. W schronisku była czynna tylko wydawka, gdzie można było kupić drobne dania, przekąski i napoje. Nikomu tonie przeszkadzało, bo na zewnątrz było tak słonecznie, ze wszyscy wygrzewali się na śniegu, niczym na nartach w Aspen. Do tego była gorąca czekolada i grzane wino, które jeszcze bardziej podkręciły klimat zimowo-świątecznych gór.
Zejście szlak zielony
Jeśli robicie taki jednodniowy, krótki wypad, można zejść za schronisko i zmienić szlak na zielony i to nim zjeść już do samego miasta. Całość trasy to jakieś 4 godziny. Zależy od tego ile czasu spędzicie na szczycie i w schronisku. Kilometrowo to nie jest dużo, bo ok 5 km w każdą stronę, dlatego czułam mały niedosyt, ale i tak cieszę się, że udało się wyjść w góry i grudzień 2020 zakończyć godnie.